Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Wpisy archiwalne w miesiącu

Listopad, 2007

Dystans całkowity:202.21 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:09:21
Średnia prędkość:21.63 km/h
Liczba aktywności:6
Średnio na aktywność:33.70 km i 1h 33m
Więcej statystyk

Dziś tak żeby się zmieścić

  • DST 24.01km
  • Czas 00:57
  • VAVG 25.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 15 listopada 2007 | dodano: 15.11.2007

Dziś tak żeby się zmieścić w 60 minutkach. Rozruszałem troszku stare kości. Deszczu brak, ale zimny wiat odbierał przyjemność z kręcenia korbą. Temperatura powietrza według wyświetlacza na Estakadzie -0.1*C natomiast asfaltu 2.3*C.
W sumie nic ciekawego się nie wydarzyło. Pościgałem trochę jakiegoś szosowca i pobawiłem się w berka z autobusem 406. Przez ok. 7 przystanków wyprzedzaliśmy się nawzajem, aż w końcu pościłem go przodem. Podziękował :]

Nowy Dwór -> Estakada-> Kosmonautów -> Kozanów -> Pilczyce -> Stabłowice -> Pilczyce -> Kozanów -> Most Milenijny -> Kosmonautów(do Krajka zobaczyć, czy ma klocki jakich szukam) -> Estakada -> Nowy Dwór (domek)


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Kolejny wf. Prognoza pogody mało

  • DST 53.40km
  • Czas 02:43
  • VAVG 19.66km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 11 listopada 2007 | dodano: 11.11.2007

Kolejny wf. Prognoza pogody mało optymistyczna, ponoć ma troszeczkę poprószyć śniegiem. Rano zero śniegu i tylko szron pokrywający wszystko. Po dojechaniu na Rondo jak zwykle lista obecności, a później ruszamy. Gdy usłyszałem trasę Trestno -> Blizanowice -> Czarna Lacha, to myślałem, że się pochlastam... Dopiero co tam wczoraj bylem. Po drodze zaczęło już prószyć i cześć "mięczaków" marudziła Dziadkowi, więc pościł ich do domu, a ci bardziej ambitni mogli kontynuować wycieczkę. Zostało nas 5 osób. Śnieg prószył coraz bardziej i robiło się już zimno. Dojechaliśmy na Czarną Łachę, gdzie odbywało się spotkanie części członów wrocławskiego klubu rowerowego Rewor. Rozdawano jakieś puchary. Najlepsze jednak było winko domowej roboty, które wytworzył jeden z rowerzystów. Jako jeden z tych wytrwałych zostałem poczęstowany kubeczkiem. Mnnnniam!
Powrót tą samą trasą co zwykle. Śniegu przybywało w zastraszającym tempie. Wszystko dookoła robiło się białe, a ja i mój rower czarne. Oderwaliśmy się od ekipy z jednym kolega i pomknęliśmy do domciu. Już pod koniec zaczęły przemakać mi buty i rękawiczki. Na kasku zrobiła się biała warstwa lodu, która po czasie rozszerzała się na cały rower, a ja zmieniałem się w bałwana :] Z każdym kolejnym metrem jechało się coraz gorzej. Kolega na szosie (na slikach) ledwo utrzymywał równowagę, a ja towarzyszyłem mu, moknąc coraz bardziej. W pewnym momencie okazało się, że nie mogę wrzucić żadnego przełożenia. Na wszystkich (poza tym, na którym jechałem) zębatkach na kasecie zebrał sie śnieg, który zamarzł przez co łańcuch nie chciał w ogóle wskoczyć. Totalna masakra, bo nie miałem tego jak wydłubać i tak już się wlokłem do domu na 2:4. Zdjęcia dziś mało ciekawe, ale wrzucam je tylko dla porównania z wczorajszymi zrobionymi na tej samej trasie.


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Dziś kolejny wf. Czwarty

  • DST 60.70km
  • Czas 02:43
  • VAVG 22.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 10 listopada 2007 | dodano: 10.11.2007

Dziś kolejny wf. Czwarty wyjazd z pięciu jakie muszę zrobić. Pogoda na ICM wyglądała bardzo optymistycznie. Tylko niewielkie opady śniegu i średni wiatr. Jak zwykle pojechałem na Rondo w miejsce startu wycieczki. Wpis na listę obecności i jedziemy. Tempo masakrycznie wysokie (jak na te wycieczki), bo jechaliśmy zdrowo ponad 20km/h. Nie ujechałem 1,5km jak coś mi zgrzytnęło, strzyknęło i straciłem władzę w pedałach :]
Okazało się, że zerwałem łańcuch. Nie popadłem w rozpacz, bo zawsze wożę ze sobą skuwacz do łańcucha. Okazało się jednak, że cześć ogniwa gdzieś odstrzeliła :/ Grupa postanowiła nie czekać na mnie i kontynuować jazdę beze mnie. Przez pierwsze 20min. szukałem brakującego ogniwa. Bez skutków. Kolejne 20min. rozkuwałem i pozbywałem się 2 ogniw, aby móc w ogóle wrócić do domu. Skulem i postanowiłem dogonić grupę. Po przejechaniu 100m uzmysłowiłem sobie, że nie wiem nawet, w którym kierunku sie udali. Postanowiłem więc odwiedzić starego przyjaciela, który mieszka nieopodal. Poczęstował mnie herbatką, poplotkowaliśmy z godzinkę i zebrałem się do powrotu. Wyszło śliczne słonko i tak jakoś... Postanowiłem zaryzykować jazdę na tym łańcuchu i strzelić sobie Cześkową traskę. Przebiłem się przez miasto i wylądowałem na Niskich Łąkach. Dalej już Wyspa Opatkowicka -> Trestno -> Blizanowice, a następnie Siechnice -> Św. Katarzyna. Na wysokości Trestna miałem dość nietypową przygodę. Kręcę sobie asfalcikiem. Do okola żadnej żywej duszy, tylko pole i nagle dup! Coś mnie w kask walnęło. Zatrzymałem się, rozglądam i widzę jak tuż koło mnie po drodze toczy sie orzech włoski. Po sekundzie obok orzeszka pojawia się wielkie czarne ptaszysko. Łypie na mnie swoimi oczkami, po czym uderza kilka razy dziobkiem w orzeszek. Ten nie poddaje sie, wiec ptaszysko bierze orzech do dzioba i odlatuje (prawdopodobnie polować na innego rowerzystę). Tuż przed Żernikami zrobiłem sobie mały piknik. Zdziamdziałem banana, kanapki z nutellą i napiłem się gorącej herbatki z termosu. Z nową porcją sił udałem się do Żernik. Tutaj zaczęło się mega wietrzysko, które nie opuszczało mnie, aż do samego domu. Wiał tak mocny wmordewind, że wypruwając sobie żyły jechałem max 20km/h. Z Żernik pokierowałem się na Wiśniową -> Hallera -> Estakadę Klecińską i prościutko na ND. Na Estakadzie opuściło mnie słonce i zaczęła się śnieżyca :] W ciągu 3 minut bylem oblepiony śniegiem jak bałwan. Szkoda tylko, że dziś znów jechałem bez Agi, ale biedaczka wylądowała na wf'ie w Zieleńcu i kazali Jej nordic walking'owac przez śnieg :]
Pozdrawiam wszystkich tu zaglądających!


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Dziś nic ciekawego jeśli chodzi

  • DST 17.00km
  • Czas 00:50
  • VAVG 20.40km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 3 listopada 2007 | dodano: 03.11.2007

Dziś nic ciekawego jeśli chodzi o rowerki... Pojechaliśmy do Agi czyściutkimi maszynami. Jechało się jakoś tak płynnie i cicho. Tylko oponki robiły "brzuuu brzuuu" :] Powrót już miałem koszmarny. Lało i wiało. Najbardziej wkurzał mnie fakt, że dopiero co wczoraj dopieszczony rower dziś będzie cały w błocie. No i prania będę miał od cholery... No trudno... Polska (nie)Złota Jesień :|
Pozdrawiam!


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Dziś raniuśko odebrałem

  • DST 8.80km
  • Czas 00:30
  • VAVG 17.60km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 2 listopada 2007 | dodano: 02.11.2007

Dziś raniuśko odebrałem rowerek od Agi i pojechaliśmy razem do mnie do domciu zając się maszynami. Gruntowne pucowanie i smarowanie. Zeszło nam ok. 4h! Teraz już wszystko lśni, a rower jest kilka kg lżejszy :P Należało mu się, bo dawno nie był czyściutki... Podczas konserwacji okazało się, że przybyło mu rys :( Mam też pancerz do wymiany i klocki hamulcowe zjechane prawie do zera. Poniżej mini relacja foto (u Agi oryginały niektórych zdjęć):]


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Dziś na cmentarz wybrałem

  • DST 38.30km
  • Czas 01:38
  • VAVG 23.45km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 1 listopada 2007 | dodano: 01.11.2007

Dziś na cmentarz wybrałem się rowerem. Przez Estakadę -> Klecińską -> Fat -> Grabiszyńską -> Cmentarz. Na samym cmentarzu tłumy, tłumy i jeszcze raz tłumy. Przepchanie się z rowerem kosztowało mnie sporo czasu i troszkę nerwów. Zapaliłem świeczuszki i udałem się odwiedzić resztę grobów. Cmentarz Grabiszyński -> Fat -> Klecińska -> Estakada -> Na ostatnim groszu -> Most Milenijny - Osobowice - Cmentarz. Tutaj już jakoś luźniej. Ludzie generalnie respektowali ścieżki rowerowe i nie trzeba było się przepychać. W miejscu, w którym wczoraj na ścieżce stał radiowóz, dziś pustka :] Na samym cmentarzu też jakoś luźniej. Drogi szersze i chyba mniej ludzi. Z cmentarza udałem się do Agi (centrum).
Wieczorkiem przed 18 zebraliśmy się z Agą na nocne rowerowanie po cmentarzach. Ujechaliśmy ok 1km i okazało się, że nie zabraliśmy baterii do aparatu (więc trzeba było się wrócić). Po uzupełnieniu braków powróciliśmy na planowana trasę. Na cmentarzu niezwykły klimat. Popstrykaliśmy troszkę fotek, ale niestety Minolta Z1 totalnie nie nadaje się do zdjęć nocnych :/ Z cmentarza pokręciliśmy jeszcze na Most Milenijny i musieliśmy już zawracać (trzeba było odwieźć rodziców blachosmrodem). Nasze plany obfotografowania przynajmniej kilku cmentarzy nie wypaliły. Może innym razem? Żałuję, bo z nikim mi sie tak dobrze nie jeździ jak z Agą (no może poza faktem, ze marudzi ciągle, że skręcam gwałtownie, hamuje gwałtownie i ogólnie stwarzam zagrożenie) :]

P.S. Nie chce ktoś kupić przefantastycznego i super czadowego aparatu Minolta Z1?! :P



Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku