Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Slęża!

  • DST 124.18km
  • Czas 06:31
  • VAVG 19.06km/h
  • VMAX 59.47km/h
  • Temperatura 13.0°C
  • Podjazdy 1100m
  • Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 17 maja 2010 | dodano: 17.05.2010

Nie będę tworzył przydługawego opisu tej wyprawy, żeby Was nie męczyć...

A więc, poranek pochmurny i bardzo wietrzny ale bez deszczu. Wyruszam lekko spóźniony na miejsce spotkania pod Wieżą Ciśnień. Mimo, że nie stąpam po pedałach zbyt mocno jadę ok. 30km/h. Wiatr w plecy jest bajeczny. Docieram na miejsce kilka minutek po czasie ale pod wieża czeka tylko WrocNam. Po krótkiej chwili zjawia się Blas i Kaisa a następnie Mlynarz, JPbike i Jahoo81. Witamy się, strzelamy grupową fotkę i palnik!

Początkowo zamulanie przez miasto ale jak tylko wyjechaliśmy na wioski i otwartą przestrzeń dostaliśmy wiatr w plecy i tempo wzrosło. Przez cały czas wisiały nad nami ołowiane chmury i było zimno. Każda zmiana kierunku jazdy była mocno odczuwalna, bo wiatr był na tyle porywisty, że utrudniał znacząco jazdę. Kolejne km łykaliśmy bezwiednie robiąc od czasu do czasu mały postój na zwiedzanie jakiejś lokalnej atrakcji. Przed podbojem Sobótki zrobiliśmy sobie większy popas w cukierni. Odczucia po konsumpcji były neutralne, bo kawa kosztowała tyle co słoik rozpuszczalnej i pączki z dżemem nie miały dżemu tylko niewielką ilość czegoś białego niewiadomego pochodzenia. Naładowani kaloriami zaczęliśmy podjazd do Przełęczy Topadła. Szło ciężko ale miarowo i bez komplikacji. Na przełęczy kilka głębszych oddechów i zaczął się bój z kątem nachylenia i nawierzchnią. Było ciężko a miejscami bardzo ciężko. Część uczestników wyprawy zrezygnowała z mielenia tłucznia tylnymi kołami i postanowiła wprowadzić rower, co na dłuższą metę okazało się bardziej męczące. Ja podjąłem wyzwanie i ciągnąłem do góry. Im bliżej szczytu, tym więcej przerw i podpórek. W 2/3 trasy zrobiłem siusiu i lżejszy o 1,5kg depnąłem dalej. Gdy dotarłem na szczyt przywitały mnie uśmiechnięte mordy, sesja zdjęciowa, porywisty wiatr, mgła i parszywie niska temperatura. Kiedy wszyscy byliśmy już w komplecie schroniliśmy się w (jak sama nazwa wskazuje) schronisku, gdzie piliśmy drogie piwo, grzańce i gorące kubki. Po błogim czasie spędzonym na plotkach w cieple murów schroniska przyszedł czas na powrót. Przyznam szczerze, że zjazd żółtym szlakiem do Przełęczy Tąpadła nie należał do najprzyjemniejszych. Były ciekawe odcinki, gdzie można było się porządnie rozpędzić ale dominowały fragmenty z luźnym tłuczniem, gdzie trzeba było mocno redukować prędkość i cholernie się skupiać, bo chwila nieuwagi groziła sporym kuku. Od czasu do czasu zatrzymywaliśmy się żeby potrzaskać fotki innym zjeżdżającym z góry. Mi niestety nie udało się zrobić ani jednej choćby poprawnej fotki. Wszystko rozmazane, ciemne i nieostre. Na domiar złego zapomniałem zamontować licznika i nie nadrobiłem sobie średniej. Na drogę powrotną lekko zmodyfikowaliśmy trasę, bo sił już było coraz mniej. Cześć udało nam się przejechać z bocznym wiatrem ale końcówka pod wiatr do był koszmar. Mieliśmy też małą awarię. Asica zgubiła powietrze z dętki a Mlynarz wkręcił sobie snopek siana w piastę. Do 90km czułem, że mógłbym dokręcić co najmniej do 150km ale moje ambicje szybko wywiało i wymoczyło, bo zaczęło lać. Końcówki nie ma już właściwie co opisywać. Deszcz i zimno a do domu ciągle daleko. Gdy tylko przekroczyliśmy granicę Wrocławia zaczęły się jeszcze dziury i debile w samochodach, którzy chlapali na nas błotem. Na wysokości Szpitala Akademickiego podziękowaliśmy sobie za wspólny wyjazd i każdy pojechał w swoją stronę. Te ostatnie km były dla mnie najgorsze. Jeżdżę czasem tą trasą z pracy do domu i zazwyczaj wyciągam tu grubo ponad 20 a teraz, z uwagi na koszmarny wiatr, nie mogłem przekroczyć 15km/h. Gdy dowlokłem się do domu, zrzuciłem mokre ciuchy i zabrałem się za opróżnianie lodówki.

Podsumowując. Wycieczka bardzo udana! Do 90km żałowałem, że nie ma ze mną Agi, którą serdecznie pozdrawiam, ale końcówka była na tyle fatalna, że cieszyłem się, że Jej nie namówiłem, bo tylko by wymarzła.

Cały przebieg trasy w postaci traka z GPS'a umieszczę później. Więcej fotek dorzucę jak inni uczestnicy wypadu wypróżnią swoje aparaty :]

Pozdrawiam!


Kategoria Długie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku


komentarze
Galen
| 07:25 poniedziałek, 24 maja 2010 | linkuj karla76 w lodówce została tylko żarówka :]

vanhelsing może jak jak w końcu wybiorę się na Jurę, to pokręcimy razem?

JPbike i ja się bardzo cieszę. Dzięki, że wpadłeś do Wrocka i zapraszamy ponownie :]

flash podczas podjazdu na Przełęcz Tąpadła obgadaliśmy z Blasem, Twój wyczyn :]

Platon to prawda. Bez mocno terenowych opon nie ma się tam co pchać na podjazd o zjeździe już nie wspominając.
Platon
| 05:51 poniedziałek, 24 maja 2010 | linkuj Szkoda, że akurat we Wro nie byłem bo chętnie bym się przyłączył. Chociaż zamiast wjazdu na szczyt zostałbym trenować podjazdy na Przełęcz Tąpadła od Sadów. Kiedyś próbowałem wjechać na swoim rowerze i skończyło się na wprowadzaniu ;)
flash
| 03:35 niedziela, 23 maja 2010 | linkuj Świetne foty, doborowe towarzystwo :)
Muszę kiedyś spróbować wjazdu na Ślężę bez przyczepki...
JPbike
| 21:19 środa, 19 maja 2010 | linkuj Jaka świetna i oryginalna foto-relacja :)
Strasznie się cieszę że w końcu wspólnie pojeździliśmy i pewnie jeszcze nie raz pojeździmy w zacnej ekipie :)
Pozdrowionka z Poznania :)
vanhelsing
| 20:13 środa, 19 maja 2010 | linkuj Coś pięknego ! :)
Anonimowa karla76 | 18:53 środa, 19 maja 2010 | linkuj wycieczka bombowa, towarzystwo odlotowe,swietne zdjęcia
pogoda taka se;/ale to mało ważne przy takiej ekipie!:)
lodówka pewnie już pusta?
WrocNam
| 15:04 środa, 19 maja 2010 | linkuj Własnie coś takiego proponuję w sobotę. Tylko niektórzy, których nick zaczyna się na literę "G" chcą to przekuć w kolejny wyczyn ;-)
Pozdrawiam
agata
| 11:12 środa, 19 maja 2010 | linkuj Mam nadzieję, że następny wyjazd (i może poprawa pogody) już wkrótce... I że tempo będzie dostosowane do mojej kiepskiej kondycji i warunków zdrowotnych ;]
Mlynarz
| 09:48 środa, 19 maja 2010 | linkuj Dzięki za wspólny wypad!
Mam nadzieję, że będą i kolejne ale... przy lepszej pogodzie. :D

Pozdrawiam!
Galen
| 08:52 środa, 19 maja 2010 | linkuj Ja już powoli zapominam o zimnie i zmęczeniu na ostatnich km wypadu na Ślężę i nabieram ochoty na weekendowe kręcenie. Może pogoda nie zawiedzie i uda się gdzieś wyskoczyć? Na forum BS WrocNam podał kilka propozycji. Może uda się coś sklecić?
kaisa
| 13:03 wtorek, 18 maja 2010 | linkuj Aga:)
..ano z perspektywy czasu mogę Ci przyznać racje;)) Emocje opadły, zmęczenie też, powoli można myśleć o następnej wycieczce;) Na której mam nadzieję też będziesz;) Niech tylko ta pogoda odpuści trochę..
WrocNam
| 03:05 wtorek, 18 maja 2010 | linkuj Aga, myślę, że nic straconego. Będą kolejne wyjazdy i kolejne okazje :-D
Pozdrawiam
agata
| 22:48 poniedziałek, 17 maja 2010 | linkuj kaisa Nie za bardzo mam się z czego cieszyć, bo:
... nie spędziłam łykendu z Ukochanym, tylko czekając na Niego (niestety, niedoczekanie...)
... nie mam żadnej seteczki przejechanej w tym roku :P
... nie miałam okazji Was poznać ;]
... nie będę miała co wspominać

Pozdrawiam!
WrocNam
| 15:58 poniedziałek, 17 maja 2010 | linkuj Gratuluję Wam szybkich wpisów. Ja dopiero się zabieram i myślę, że do 21 się wyrobię ;-)
kaisa
| 14:52 poniedziałek, 17 maja 2010 | linkuj Tak, tak, niech się Aga cieszy, że została w domu bo to nie była miła niedzielna wycieczka:))
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa jacys
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]