Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Singiel!

Sobota, 10 lipca 2010 | dodano: 14.07.2010

Poranna pobudka i krzątanina. Tak rozpoczęliśmy z Agą pierwszy dzień długo wyczekiwanego weekendu. Kiedy ogarnęliśmy się już ze wszystkim (mieliśmy tylko godzinkę obsuwy w stosunku do pierwotnego planu) ruszyliśmy w stronę naszych południowych sąsiadów dzierżąc w dłoni 14 letni atlas samochodowy (bo GPS mi zwinęli). Na szczęście nawigacji podjęła się Aga, bo ja cierpię na jakąś dysfunkcję i gdy prowadzę, zawsze lądujemy na jakimś zadupiu :]

Do Świeradowa Zdroju dotarliśmy całkiem sprawnie i dość szybko. Na miejscu znaleźliśmy jakiś parking pod pensjonatem i zaczęliśmy wypakowywać klamoty. Kiedy już przebrałem dupsko w obcisłe gatki na tylnym siedzeniu Sienki nadszedł czas żeby ruszyć... Tylko gdzie to Nové Město? Zjechaliśmy z parkingu do ul. Zdrojowej, żeby przestudiować zawieszoną tam mapkę okolic. Udało się ustalić kierunek i odeprzeć atak miejscowego gawędziarza/przewodnika.

Ruszamy asfaltem i zaczynamy wspinaczkę... Jeden podjazd... Drugi podjazd... Mulimy 7km/h. Żar leje się z nieba i wali od nagrzanego asfaltu tak, że człowiek czuje się jak w piekarniku z termoobiegiem. Trzeci podjazd... Zgon! Wypiliśmy 1/3 wody a przejechaliśmy jakieś 2,5km. Już wiem, czemu organizują tu maratony MTB. Te podjazdy to masakra. Do Novégo Města jeszcze z 7km i nie wygląda na to, żeby się wypłaszczało. Aga siada w cieniu a ja wspinam się z powrotem, żeby po chwili zjechać dłuuuuugim i szybkim zjazdem do samochodu. Zjazd był na tyle przyjemny i szybki (ok. 60km/h), że się zagapiłem i zjechałem za nisko, przez co musiałem znowu wspinać się do Świeradowa. Gdy zapakowałem się z powrotem do Sienki, podjechałem po Agę i uderzyliśmy w stronę Novégo Města. Żeby było śmiesznie, to podjazd na którym się poddaliśmy, był właściwie ostatnim na tej drodze.

Po rozładowaniu klamotów w Novym Měscie nie pozostało nic, jak tylko odnaleźć singla i śmigać! Oznaczeń żadnych na rynku nie było ale Aga jakimś cudem wyczaiła kierunek i zaczęliśmy podjazd... asfaltem. Po dotarciu na miejsce okazało się, że jest tu ładny ocieniony parking samochodowy. Pod samym wjazdem na singla zrobiliśmy malusieńki odpoczynek i zamieniliśmy kilka słów z ekipą kolesi na fullach z Polski. Ględzili coś o jakimś asfaltowym podjeździe w pełni słońca, po którym zaczyna się dopiero singiel. Nie do końca wyczaiłem, czy robią sobie jaja, czy rzeczywiście czeka nas znów podjazd asfaltem. Gdy wjechaliśmy już na trasę singla od razu poprawił mi się humor. Wąska elegancko utwardzona i świetnie wyprofilowana droga wiła się w cieniu drzew. Z każdym metrem podobało mi się coraz bardziej do momentu... Asfaltu! Podjazd był rzeczywiście masakryczny. Dobrze, że przed wjazdem na tę patelnię można się było ochłodzić w przydrożnym strumyczku. Gdy po ok. 1,5km znak pokazał skręt w prawo w lasek a szara, bezduszna i gorąca masa skończyła się poczułem się jak nowo narodzony. Teraz to dopiero się zaczęło! F A N T A S T Y C Z N Y zjazd pełen hopek, zawijasów, przewężeń. Trasa jest tak genialnie wyprofilowana, że nawet jak jedzie się po poziomicy albo lekko w górę, nie trzeba pedałować bo energia z jaką się wyjeżdża z dołka wystarcza na wspięcie się na kolejną hopkę. Widoki towarzyszące singlowi są na prawdę super. Całość sprawia wrażenie dobrze zaprojektowanego ogrodu. Wszystko jest na swoim miejscu. Po pewnym czasie kończy się sielanka a singiel niebezpiecznie zbliża się do szlaku dla pieszych (żółty szlak). Na nasze nieszczęście banda bezmózgich opiekunów wpuściła masę dzieciaków (oczywiście z Polski) na singla przez co zrobiło się cholernie niebezpiecznie. Ja bez litości cisnąłem w bachory drąc ryja. Aga miała w sobie więcej subtelności i ogłady, co zakończyło się dla Niej fatalnie. Musiała ścinać jeden z zakrętów i nabiła się piszczelem na pień drzewka. Po reanimacji i kilku niecenzuralnych słowach (z moich ust) rozpoczęliśmy kontumację czelendżu. Tym razem było ciężej, bo fragment trzeba ciągnąć pod górkę. Sama końcówka singla znów rozpieszcza. Zjazd w dół i można nabrać prędkości. Pojawiają się też lokalne strumyczki, które fajnie się przecina.

Trasa na prawdę warta polecenia. Są odcinki gorsze ale te lepsze rekompensują wysiłek i to z nawiązką. Myślę, że warto zrobić sobie jakieś 2 kółeczka i popstrykać trochę fotek na pamiątkę. My niestety wymiękliśmy po tych podjazdach w Świeradowie nie mieliśmy już sił na kolejną pętelkę. Po zjechaniu do Novégo Města zapakowaliśmy rowery i podjechaliśmy samochodem na parking pod singlem, gdzie zrobiliśmy sobie mega wyczesanego grilla. Załączam kilka fotek - niech Wam ślinka cieknie :]

To chyba na tyle...

P.S. Jeśli jakimś cudem któryś z Panów z ekipy z fullami to czyta, to znalazłem Twoje rękawiczki (Giant'a).












Kategoria Krótkie wycieczki


komentarze
zyla82
| 08:42 środa, 21 lipca 2010 | linkuj Oglądając zdjęcia mozna nabrać niezłego zmaczka na wypad tam. Chyba będę musiał zabrać rower w tamte rejony. Od samego poczatku mogliście podjechać do Novego Mesta, a nie ścierać sie w upale z podjazdem, chyba nawet wiem którym, ciężko tam samochodem podjechać, a co dopiero rowerem. Mimo wszystko widać, że wycieczkę mieliście udano, oby więcej takich wypadów. pozdrower
agata
| 11:16 wtorek, 20 lipca 2010 | linkuj Bierz pod uwagę, że byliśmy w MEGA upały tam, więc może pogoda nieco zniechęciła tych, którzy wiedzieli o podjeździe na rozgrzanym asfalcie:]
Galen
| 06:27 wtorek, 20 lipca 2010 | linkuj Toomp jak myśmy byli to były zupełne luzy. Oprócz 3 kolesi, których spotkaliśmy przed wjazdem na single, naliczyłem ok. 6 osób na całej trasie. Myślę, że spokojnie można tu pośmigać i nikt nie będzie przeszkadzał.
Galen
| 12:57 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj Mnie od kilku lat ciągnie na Jurę ale w takie upały jak ostatnio, to mi się nawet na rower patrzeć nie chce i póki co nic nie planuję. Może jak się ochłodzi, to się jeszcze w tym sezonie wybiorę.
Galen
| 08:20 poniedziałek, 19 lipca 2010 | linkuj bendus widzę, że masz napięty grafik :]
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz trzy pierwsze znaki ze słowa losis
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]