Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Nie wiem od czego zacząć,

  • DST 112.85km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:26
  • VAVG 20.77km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008

Nie wiem od czego zacząć, wiec chyba zacznę od początku. Ok. 9:35 pojechałem po Agę. Mieliśmy stawić się o 10:30 na ul. Dubois. Byliśmy troszkę wcześniej i trochę się przestraszyliśmy, bo nie było widać nikogo. Po kilku minutkach krążenia zaczęli zjawiać się pierwsi uczestnicy wypadu. Kilka osób się leciusieńko spóźniło. Część nie dojechała wcale (żałujcie Blas i Czesiek i ktoś :P). Po kilku minutkach obrad, dokąd mamy jechać, wykluła się pewna opcja. Prowadzi nas Piotrek w stronę Obornik. Z początku jechaliśmy za Wrocław asfaltami. Po drodze minęliśmy grupę profesjonalistów. Zaczęliśmy się zastanawiać kiedy nas przegonią :] Wyjazd z Wrocka nie obył się bez przygód. Dwójka z naszych niezauważenie opuściła peleton. Jak się okazało po telefonicznych konsultacjach jeden z nich wpadł pod samochód. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Czekaliśmy na nich w Paniowicach. W międzyczasie śmignęli wcześniej widziani pro na kolarkach i część na góralach. Kiedy dojechały „zguby” ruszyliśmy dalej. Droga robiła się coraz bardziej pagórkowata. Od czasu do czasu robiliśmy małe postoje w przydrożnych sklepach. Większy odpoczynek zrobiliśmy w Lubnowie czekając przy piwku na Fokusa, który od rana składał rower i później nas gonił. Pożegnaliśmy też jednego z braci scott’owców (sorki ale nie mam pamięci do imion). W uzupełnionym i uszczuplonym za razem składzie ruszyliśmy w stronę. Po drodze Piotrek namówił nas na małe zboczenie z trasy i dojazd do ładnego klasztoru w miejscowości Bagno. Prowadziła tam piaszczysta droga i peleton wyraźnie się rozciągnął. Już na miejscu okazało się, że znów kogoś brakuje. Nieszczęśnik nie wiedział, że w pewnym momencie odbiliśmy w lewo i zjechał drogą na sam dół. Później krążył po okolicy w momencie, kiedy my wypasaliśmy się na trawce i Aśka telefonicznie próbowała Go do nas naprowadzić. Z Bagna ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie było ze mną tak źle do momentu, w którym odbiliśmy z ruchliwego asfaltu na mało rozjeżdżone wały. Wtedy dopadł mnie mega kryzys. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem. Z braku jedzenia zrobiło mi się słabo i kręciło masakrycznie w głowie. Zmniejszyliśmy więc tempo i robiliśmy małe przerwy. Tłuczenie się tymi wałami przez kilka km znacznie obniżyło średnią naszego wypadu. Ja z metra na metr byłem coraz słabszy. Kiedy dotarliśmy już do asfaltu ekipa pomknęła, a ja nadal miękłem. Musiałem zrobić sobie małą przerwę. Siadłem w rowie i zacząłem sapać :] Została ze mną Aga (po której nie było widać prawie w ogóle zmęczenia). Po chwili zawróciła jeszcze mała grupka zaniepokojona moim wygrzewaniem trawy w rowie. Zrobiło mi się strasznie wstyd. Przypomniało mi się, że mam jeszcze słodką herbatę w termosie. Czym prędzej spożyłem całą zawartość i na rower! Nie sądziłem, że efekty tego „doładowania” będą aż tak duże. Poczułem znowu siły i jazda! W Lasku Osobowickim ja, Aga i Jeden_z_Braci podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się z reszta, która ruszyła w las w celu rozpalenia ognia i skonsumowania kiełbasek. My nie mieliśmy już czasu na kiełbaski, a szkoda. Pod mostem Milenijnym odbiłem już w stronę domciu. Doczłapałem się w końcu i wlazłem z całym majdanem do pokoju. Nie miałem już siły zanieść gratów do mojej kanciapki rowerowej. Mama poratowała mnie schaboszczakiem z ziemniaczkami. Było mi mało więc wtrząchnąłem jeszcze kanapki i ok. 13 michałków. Po „obiedzie” nadszedł czas się wypluskać. Wlazłem do wanny i zasnąłem :D

Mam nadzieję, że komuś udało się przebrnąć przez tą „ścianę tekstu”. Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników wyprawy i tych, którzy tu zaglądają.

Na koniec mały bilansik zysków i strat:
- straty: maaasa kalorii, naskórek na jądrach
- zyski: spaliłem maaasę kalorii, zwiedziłem super tereny, poznałem fantastycznych ludzi, trzasnąłem setę

Trasa skopiowana od Agi:
Wrocław -> Wrocław Świniary -> Szewce (tam odbicie z drogi głównej) -> Paniowice -> Kotowice -> Raków -> Uraz -> Lubnów -> Oborniki Śląskie -> Rościsławice -> Wielka Lipa -> Bagno. Powrót bardzo podobny.


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Długie wycieczki


komentarze
Galen
| 23:48 piątek, 29 lutego 2008 | linkuj Toomp tereny rzeczywiście naprawdę ładne. Myślę, że jeszcze nie raz tam zawitam.
Galen
| 22:14 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj daniello24 no ja niestety raczej będę mało pomocny, bo potrafię się zgubić we własnym mieście, a gdy prowadzę wycieczkę, to nie kończy się to dobrze :] Mogę Ci polecić blog Cześka. On może być inspiracją dla wielu.
Mlynarz jeśli wszystko dobrze się potoczy, to w przyszłą niedzielę znów stoczę bój ze słabościami.
skibabike iii tam... W końcu trening czyni mistrza, nie? :]
vanhelsing omg! :D
vanhelsing
| 19:29 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj ok ;) van@amorki.pl

Dzięki ;)
daniello24 | 17:56 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj Nie bój się, dojdziesz do takiej formy, że będziesz przejeżdżal 200km. Ja tego dokonałem w sierpniu 2007. Wiem ze napewno wypilem wtedy 3 powerade'y i zjadlem 4 snickersy :D I byłem z siebie baaardzo dumny.
skibabike
| 17:10 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj Ale setka jest , mnie takie objawy jak opisujesz złapały na 65 km. to jest wstyd
Mlynarz
| 15:13 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj Mi też udało się przebrnąć przez ścianę tekstu, jakże fajną ścianę! :)

Jeśli idzie o kryzys, to jest on rzeczą normalną. Po prostu podczas długiego wysiłku spada nam poziom cukru we krwi i to powoduje brak sił i osłabienie organizmu. Trzeba wcinać na trasie smakołyczki! :D

Ja osobiście lubię kryzysy, bo jak się je pokonuje to wtedy jest satysfakcja, której nie da się porównać z niczym innym!

Nasz organizm jest naszym największym przeciwnikiem na takich długich wypadach!
Jak go pokonasz, zyskujesz u niego wielki SZACUN! :D
I potem możesz więcej, więcej i jeszcze więcej! hehe
Aż do następnej próby... :)

Pozdrawiam!
daniello24
| 13:52 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj Interesuje mnie zwiedzenie okolic Wrocławia, może na jakiś weekend załaduje się z rowerem do pociągu prosto na Wrocław a potem poroweruje do jakiegos ciekawego miejsca. Może polecasz mi cos ciekawego ? :]
Pozdro
Galen
| 12:54 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj vanhelsing troszkę to nie tak... Żeby nie robić tu niepotrzebnego burdelu wyślę Ci na maila opis co i jak trzeba zrobić, żeby wrzucić sobie jakiś top ale to dopiero wieczorkiem bo teraz muszę spadać...
jahoo81 mi się akurat ta fotka nie podoba. Nie miałem już sił na ustawienia manualne, a automat nie spisał się za dobrze :]
jahoo81
| 00:31 wtorek, 26 lutego 2008 | linkuj Milenijny fantastyczny:) Aż dziw że miałeś jeszcze siły:) Nie potrzebnie myslisz o tym kryzysiku Juz dawno powinienes zapomniec Pierwsze wrażenie dobre - i drugie i trzecie i ... :)
Żadna tam lipa Jesli juz to Wielka Lipa albo Bagno:) A przynajmniej masz pierwsza wycieczke xxl :D
Pozdrawiam
vanhelsing
| 21:43 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj A teraz znowu zacznę paskudzić głupimy wpisami ...

Dotarłem do css naszych szablonów.. i zauważyłem, że element, który odpowiada za ten niebieskawy kolor to to :

#menu a:hover {
background: #0C7AC7 url(images/img2.gif) repeat-x;

Jak to teraz podmienić ? Mógłbyś mi napisać regułkę, gdzie tylko sobie wstawię własny link? :D I czy to jest w ogóle to :P :)

Galen
| 18:21 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj jahoo81 trochę lipa, bo liczy się pierwsze wrażenia a ja wyszedłem na cieniasa ale bywa :] Po tym jak się wyspałem w wannie odzyskałem troszkę sił i wklepałem opis.
agata :* szkoda, że Ciebie w niej nie było :]
maciek320bike u mnie problem polegał na tym, że ja już nie miałem nic do jedzenia, tylko resztki słodkiej herbatki.
michros to był jednorazowy wybryk. Więcej nie będę się rozpisywał. A jąderka już się czują lepiej.
djk71 byli bardzo mili. Chcieli nawet odstąpić mi kiełbaskę i chlebek na ognisko :]
agenciara takiego wypadu nie mogliśmy sobie odmówić.
DMK77 dziękuję. Miło słyszeć, że moja praca się komuś podoba.
karla76 jeśli chodzi o firmę cukierniczą, to nie mam pojęcia. Wziąłem dwie garście i pochłonąłem nie zwracając uwagi na nic.
bendus kryzysy są niemiłe ale jak się je pokona to radość po pachy :]
vanhelsing dziękuję.
vanhelsing
| 15:33 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj Przebrnąłem, nie było problemu, bo lektura wciąga :]

Też kiedyś miałem taki kryzys - 100 km od domu, a na liczniku 108 :D Myślałem tylko o tym, żeby przestać pedałować i się położyć i zasnąć :D Ale pomogły batoniki i burn :D

Gratulacje sety ;) Czekam na fotki :)
karla76 | 08:56 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj a 13 Michałków to z ''Hanki''?:)
świetna wycieczka;)
Pozdrowionka
Aga
| 07:35 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj co za nocne marki ;)))
a ja sobie przeczytałam raniutko, jednym tchem :)
albo musiała byc duza wasza grupka, albo strasznie duze tempo ze sie tak ciagle wszyscy gubili :)
współczuje temu oseskowi co się zgubił i zamiast skręcic w lewo pojechał prosto heheh na pewno przeklinal jak diabli jesli nie znal tych terenów :D

widze ze wczoraj to same peletoniki jechałosiły ;)))) ja wczoraj zrezygnowałam na koszt peletonu dobrej głośnej muzyki w domu :D
Gratuluję seteczki i pozdróóófka od leniwca :D
djk71
| 00:22 poniedziałek, 25 lutego 2008 | linkuj Brawo.
Nie ma czego się wstydzić. Człowiek to nie maszyna. Ja nie tak dawno też już miałem jedną wizję... niech jadą beze mnie, a ja jakoś dotrę do domu, ale dałem radę. Fajnie jak ktoś Cię wspomaga, to dużo daje. Coś na ząb również ;-)


maciek320bike
| 23:43 niedziela, 24 lutego 2008 | linkuj No troche sie rozpisales. Wycieczka super, pelna przygod i wogole fajna. Tez kiedys mialem taki kryzysik, ale zjadlem snicersa, 2 lyki mineralki i power is back. Tez bym tak chcial pojezdzic sobie w wiekszej grupie, niestety na razie nikt nie chce jezdzic.

Pozdrower :):):)
agata
| 23:38 niedziela, 24 lutego 2008 | linkuj Gratuluje seteczki, Kochanie :* No i milego wypoczynku! Zeby spac w wannie :-P...
jahoo81
| 22:55 niedziela, 24 lutego 2008 | linkuj ładnie ładnie
Ja przebrnęłam bez problemu Miło się czytało i fajnie nawet bez zdjęc Ja z opisem już nie dam rady - bedzie jutro Trzeba wskakiwac do łóżka
Dzieki jeszcze raz i pozdrowienia A z tym wstydem to przesadziłes - kazdemu się kiedys trafia ten kryzys:)
A te jądra to na serio? Jeszcze sie policzek nie zagoił a tu kolejny zonk:) Aga znowu bedzie miała co całować:D
Ale z niej dzielna dziołcha - jestem pod wrażeniem Pozdrowienia:)
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa losie
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]