Lipiec, 2009
Dystans całkowity: | 324.74 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | 15:03 |
Średnia prędkość: | 21.58 km/h |
Maksymalna prędkość: | 48.50 km/h |
Maks. tętno maksymalne: | 201 (96 %) |
Maks. tętno średnie: | 184 (88 %) |
Suma kalorii: | 1056 kcal |
Liczba aktywności: | 12 |
Średnio na aktywność: | 27.06 km i 1h 15m |
Więcej statystyk |
Jeszcze troszkę i urlop
-
DST
26.27km
-
Czas
00:55
-
VAVG
28.66km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Lincoln 1.25
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dom -> praca -> Aga -> dom. Bez rewelacji, przygód itp. Zwyczajnie acz przyjemnie :]
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Ciężki dzień...
-
DST
13.65km
-
Czas
00:36
-
VAVG
22.75km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Lincoln 1.25
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś praca w terenie. Pogoda była niepewna, więc musiałem zabrać kilka klamotów dodatkowo ledwo się zmieściłem do plecaka. Trasa dom -> praca w sumie standardowa (łącznie z parkującym na drodze rowerowej burakiem, który już mnie tak wkrewia, że chyba mu poprzetrącam lusterka). W pracy dziś sporo do zrobienia ale wszystkie trudy łagodziły fantastyczne widoczki. Powrót z pracy późno i szybko... Jest jeszcze sporo rzeczy do zrobienia przed urlopowym wypadem...
Poniżej kilka fotek. Sorki za jakość ale trzaskane były komórczakiem.
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Byle do piątku
-
DST
13.71km
-
Czas
00:39
-
VAVG
21.09km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
Sprzęt Lincoln 1.25
-
Aktywność Jazda na rowerze
Zwykła trasa: dom -> praca -> dom. W pracy siedzę jak na szpilach. Już nie mogę się doczekać weekendu i 2 tygodni urlopu... Oj będzie się działo... :]
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Pałer!
-
DST
19.83km
-
Czas
00:50
-
VAVG
23.80km/h
-
VMAX
46.00km/h
-
Temperatura
27.0°C
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Kiedy ja odparzałem sobie poślady w robocie przed laptopem Aga szalała na rowerze. Zrobiła dziś dziewczyna kawałek porządnej traski po Wzgórzach Trzebnickich. Po robocie odwiedziła mnie w domu. Zjedliśmy obiadek, poczekaliśmy aż się uleży i odwiozłem Agę do domu. W drodze powrotnej na ślimaku przy zjeździe z Gondowianki wrzuciłem za duży pałer na maszynkę i zerwałem łańcuch dość pechowo bo wkręcił mi się między szprychy i zablokował tylne koło. Obyło się bez gleby ale porżnąłem sobie ramę łańcuchem. Na szczęście udało mi się znaleźć (dzięki pomocy przejezdnego bikera) zerwane fragmenty. Złożyłem wsio do kupy i wio do domu...
Poniżej zapożyczona (ale dedykowana mi) fotka od Agi.
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Krótkie wycieczki
Buraki!!!
-
DST
13.61km
-
Czas
00:35
-
VAVG
23.33km/h
-
Temperatura
28.0°C
-
Sprzęt Lincoln 1.25
-
Aktywność Jazda na rowerze
Trasa: dom -> praca -> dom. Rano dość ciepło, bezwietrznie, przyjemnie niemal sielsko, gdyby nie buraki na drodze rowerowej. To jest stała miejscówka buraczanej nacji. Mogła by tam od czasu do czasu straż miejska podjechać z żółtymi zabawkami.
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Cholerna huśtawka!
-
DST
25.72km
-
Czas
01:12
-
VAVG
21.43km/h
-
Temperatura
25.0°C
-
HRmax
171( 82%)
-
HRavg
127( 61%)
-
Kalorie 660kcal
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Co za koszmarne lato! Słońce, deszcz, słońce, deszcz, słońce, deszcz...
Wstałem rano o 8:00 żeby załatwić wszystkie sprawy, pojechać do Agi i rozpocząć rowerowy dzień. Jak tylko dojechałem na miejsce zaczęła się burza. Lało zdrowo i dość długo. Czekaliśmy z utęsknieniem na promienie słońca, które osuszą gruncik i będziemy mogli trochę pokręcić. Po jakimś czasie słońce wyszło, asfalt wysechł i... Zaczęło padać. Sytuacja powtórzyła się kilka razy, aż pod wieczór ok. 19:00 wywiało chmury i można było wybrać się na małą wycieczkę. Ponieważ lało pół dnia teren odpadał. Nie zostało nam zbyt wiele opcji. Postanowiliśmy pokręcić asfaltem w stronę Psiego Pola. Gdy dojechaliśmy na miejsce przyszedł apetyt na więcej i udaliśmy się w stronę Ramiszowa (tutaj zawróciliśmy i z powrotem tą samą drogą).
Poniżej 2 fotki z trasy. U Agi na blogu opis trasy i fotka przedstawiająca huśtawkę pogodową.
Dane z pluszometru:
Time: 1:17:27
Average: 127
Maximum: 171
Kcal: 660
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Krótkie wycieczki
Rozpierducha!
-
DST
22.12km
-
Czas
00:57
-
VAVG
23.28km/h
-
Temperatura
35.0°C
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Szefa nie ma = mogę sobie wnieść rower do biura = jadę Salamandrem. Mimo, że jest 7:30 to już czuć straszną duchotę. Po 500 m kapie ze mnie mimo, że wcale mocno nie cisnę. Na wysokości Wrocławskiego Parku Przemysłowego spotkałem "kolegę" z kapciem w kevlarze. Zaproponowałem dętkę ale miał obręcze pod prestę i nie dało by się przepchnąć wentyla. Pogadaliśmy chwilkę i wio! Wjazd po Estakadę Klecińską jakoś wyjątkowo mnie zmęczył - może przez tą duchotę? Do pracy dojechałem mokry jak szczur. Odświeżyłem się, przebrałem w cywilne ciuchy i na 8h do mapy do Planu Zagospodarowania Złoża Ogorzelec I. Po pracy pokręciłem do Agi po drodze mijając na Powstańców Śląskich sznur tramwajów stojących na awaryjnych światłach - dobrze, że dziś nie komunikacją miejską oraz ciekawostkę, którą okazał się zawieszony na znaku drogowym rower. Wyglądał na całkiem rześki. Ktoś miał wenę. Miałem zrobić fotkę ale już mi się nie chciało zatrzymywać i szukać komórki.
Tytuł tego wpisu natomiast nazwę swą zawdzięcza powrotowi do domu. Uciekałem przed burzą w sumie kierując się prosto na nią ale pech chciał, że w tamtym właśnie kierunku mieszkam :] Jakieś 8 minutek od celu dorwała mnie burza piaskowa. Waliło tak mocno piachem, że nie dało się prawie jechać. Do tego wszystkiego doszły jeszcze latające gałęzie, śmieci i blachy z rusztowania - wtedy przypomniał mi się wpis balsa i żałowałem, że przestałem ubierać kask na miasto. 180 sekund po burzy piaskowej zaczął padać deszcz. Właściwie ciężko to nazwać opadem deszczu. To była właśnie rozpierducha! Lało przeraźliwie mocno. Krople były tak wielkie, że aż bolało. Przez okulary nie było widać zupełnie nic, a wiatr robił taki kocioł, że 3 razy spadłem z roweru (na szczęście zdążyłem się wypiąć). Można powiedzieć, że moje nowe butki przeszły chrzest - przemokły do suchej nitki. Genialnie też spisał się mój plecak Hannah Amuck (prezent od Agi), który nie przemókł ani troszkę ratując tym samym Czesia Dżipiesia i komórkę.
Na koniec fotka z (prawie) burakiem. Niby zbyt wiele tej drogi rowerowej nie zajął ale gdy wystawił ten kawałek dupki na drogę, to już by go jakiś tir przesunął...
I jeszcze mały test. Jeszcze nigdy nie dodawałem filmików na bloga. Jest to krótkie i bardzo słabej jakości nagranie z "burzy piaskowej".
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Test nowych trzewików SPD
-
DST
11.84km
-
Czas
00:25
-
VAVG
28.42km/h
-
Temperatura
24.0°C
-
HRmax
201( 96%)
-
HRavg
184( 88%)
-
Kalorie 396kcal
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Obudziłem się jak zwykle przed 7:00. Kilka razy przekręciłem się próbując zasnąć ale nie udało się. Wziąłem notatki i zacząłem zakuwanie - wytrzymałem godzinę, później mój wzrok przykuło pudełeczko z napisem "Shimano" zgrabnie leżące w kąciku. Wczoraj dotarła do mnie paczka z nowymi SPD. W sumie to nie planowałem jeszcze zakupu na teraz ale trafiła się niezła przecena z 299 na 209 zł (ostatnie 5 par). Moje Kruki (pierwsze SPD) wyglądają już słabiutko i lada moment mogą nie wytrzymać mojego pałera w nogach :P Nie mam dziś za wiele czasu i zapowiadają opady deszczu od rana, więc mały dystansik - lotnisko. Chciałem sprawdzić jak układa mi się w nowych butach stopa, jak oddychają itp. itd.
Tak więc test nowych butów:
- design: super ale białe elementy zamieniłbym na ciemnoszare
- oddychalność: ogromna różnica w porównaniu do Kruków - momentami czuć jak wiaterek przedziera się przez siateczkę na przodzie buta i chłodzi giczałki.
- funkcjonalność: rzepy i klamra to genialny pomysł! Nie kupujcie SPD z sznurówkami - łatwo się rozwiązują i wkręcają w korbę, co grozi wizytą u dentysty. Podeszwa sztywna, a wkładka wygodna. Dzięki agresywnemu bieżnikowi bloki nie stukają o podłoże i pewnie łatwiej będzie brodzić w błotku.
Poniżej kilka fotek. Sorki za jakość ale są z komórczaka.
P.S Na koniec kilka cyferek z pluszometru :]
Avg: 184
Max: 201
Kcal: 396
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Krótkie wycieczki
Przekroczona dawka... chemii z Biedronki!
-
DST
107.40km
-
Czas
05:33
-
VAVG
19.35km/h
-
VMAX
47.00km/h
-
Temperatura
22.0°C
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Rano otworzyłem jedno oko i wyjrzałem za okno... Deszcz! Shit! Nie będzie podboju Ślęży... Poszedłem spać... Kiedy otworzyłem drugie oko... Słońce! Zwlokłem się migiem, spakowałem klamoty i Agę i jazda! Wyjazd z Wrocka jakiś taki pokraczny ale dojechaliśmy do Smolca, następnie Pietrzykowice i zjeżdżamy do pit stop'u, żeby rzucić okiem na GPS i łyknąć power specyfiku z Biedrony. GPS zdechł... Nie naładowałem dziada... Nie wiemy którędy dalej jechać ale Ślęża przed nami, więc może pojedziemy "na czuja"? Kręcimy dalej: Biskupice Podgórne -> Małuszów i tu na horyzoncie jakiś koleś w obcisłych gatkach na Salamandrze. Na kierownicy dynda mu torba... Toomp! Ale jajca! Jesteśmy uratowani! Poznał nas po koszulce BS. Przywitaliśmy się i okazało się, że kręci na Ślężę. No to kręcimy razem... Zaczynają się podjazdy... Dowlekamy się z przerwami na Przełęcz Toompadła. Tutaj mały postój. Toomp zabrał się za to, za co ja nie zabrałem się od dłuuuuugiego czasu - regulację przerzutek Agi. Obrót śrubką tu, obrót śrubką tam i gotowe! Wjazd na Ślężę to prawdziwy koszar! Tony luźnych kamolców. Większość energii idzie psu w dupkę! Ktoś chciał dobrze ale nie dla rowerzystów... Podjazd staje się coraz bardziej stromy a mi ubywa sił... Pakuje do otworu gębowego garść rodzynek, zapijam Power chemią z Biedronki i jakoś wspinam się tnąc kolejne poziomice. I tak jeszcze kilka razy (z drobną przerwą na wprowadzanie przez kilka minut Salamandra). Na Ślęży kupa luda. Siadamy w trawie i rozpoczynamy wegetację. Nawet nam się fotek nie chce strzelać. Nadszedł czas na powrót. Z początku kamolce "wielkości telewizorów" i trzeba prowadzić rower. Mija nas kilku hard core'owców z ImMotion na fullach, którzy cisną na dół. Po chwili wyrastają kamyki o znacznie mniejszej frakcji i można śmigać. Zjazd w dół to bajka! Fantastyczne widoki, kamyki strzelają z pod opon na wszystkie strony, miejscami szlak przecinają strumyczki, bryzga błotko... Mniam! Dojeżdżamy do Sobótki. Mały popasik i tniemy asfalcikiem. Ciągle w dół... Mrrrrr... Lecimy przez różne wiochy. Siły jak by nawet tak bardzo mnie nie opuściły. W pewnym momencie natura mnie wezwała i musiałem na sikundę w krzaczki. Toomp i Aga jadą dalej a ja staram się odcedzić kartofelki tańcząc, bo nieopatrznie wybrałem krzaki z gniazdami komarów... Gonie uciekinierów co kosztuje mnie troszkę energii. Jeszcze kilka wsi i wbijamy na ruchliwą trasę 35 i przez Bielany Wrocławskie do centrum. Tutaj nasuwa mi się spostrzeżenie - Toomp jeździ po mieście "gorzej" niż ja! :] Dojeżdżamy do domu Agi i żegnamy Toompa. W domu dłuuuuuugi prysznic i reszta rodzynek. Z 400g paczki nie zostało prawie nic. Teraz jeszcze pierogi i... Przesadziłem i mnie zamuliło...
Podsumowując... TOTALNY CZAD!!! :]
-----------------------------------------------------------------------
Edit:
-----------------------------------------------------------------------
Później dorzucam kilka fotek od Toompa.
Kategoria Długie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Nieudany podbój Ślęży...
-
DST
17.43km
-
Czas
00:52
-
VAVG
20.11km/h
-
VMAX
48.50km/h
-
Temperatura
19.0°C
-
Sprzęt Kelly's Salamander 2006 by Galen
-
Aktywność Jazda na rowerze
Wszystko zapięte na ostatni guzik. Uderzamy na Ślężę!!!
Wczoraj wieczorkiem opracowanie traski (głównie korzystając z doświadczeń Toompa) i wrzucenie wszystkiego w GPS'a co by się nie pogubić niepotrzebnie. Rano pobudka żeby zrobić stertę kanapek. Plecak załadowany po brzegi. Mamy chyba wszystko czego będzie nam trzeba na tych ~120km. Brakuje mi tylko kurtki przeciwdeszczowej więc jedziemy na ND - w sumie to mamy po drodze bo planujemy wyjechać przez Smolec. Po drodze dopada nas mały deszcz. Kiedy jesteśmy już pod domem na horyzoncie czarno... Nie jesteśmy z cukru ale jazda w deszczu jest średnio przyjemna. Najgorsze są różnice temperatur. W słońcu upał i z człowieka się leje, a w cieniu palce kostnieją... Odpuszczamy... Może jutro się uda...?
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Krótkie wycieczki