Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Ciśnienie, gady, lody, piwo...

Piątek, 4 czerwca 2010 | dodano: 04.06.2010

Zwlokłem poślady bardzo wcześnie, zważywszy, że mamy długi weekend. O 8:00 byłem umówiony w serwisie na wymianę kabelków WN i świeczek w Sienie. Sprawy rozegrały się błyskawicznie i już o 8:40 siedziałem w domu drapiąc się po tyłku i rozmyślając co tu ze sobą począć. Postanowiłem, że udam się do serwisu rowerowego i podejmę próbę zmiany ciśnienia w amortyzatorze, bo coś jakiś twardawy się wydaje. Nie wybiera liści, co bardzo negatywnie wpływa na mój komfort zarówno fizyczny jak i psychiczny. U Krajka było zamknięte, więc pokręciłem na ul. Długą do Barego. Tam chłopaki z serwisu zrzucili mi ciśnie o 10 psi, do upragnionego poziomu 90 psi. Na 12:00 umówiłem się z Agą i Mamusią (II) na TurDeWały. Ponieważ (hmm, chyba się nie powinno zaczynać zdanie od ponieważ), do wyznaczonej godziny było jeszcze spoooro czasu, udałem się w stronę Mostów Warszawskich, bez większego celu. Tam pokręciłem się chwilę i spotkałem znajomego Pawła B. Pogadaliśmy troszkę o rowerowych klimatach, odprowadziłem go do kortów tenisowych i pokręciłem w stronę domu Agi. Kiedy doprowadziliśmy Unibike'a Mamusi (II), do stanu jak z wystawy sklepowej, udaliśmy się na rowerowy spacerek. Droga prowadziła wałami (nie było zakazu) do Jazu Bartoszowickiego, przez Trestno i z powrotem przez lodziarnię (z zajefajnymi lodami o smaku czekolady z chili!!!) i Park Szczytnicki do domu. Po drodze sporo zalanych terenów i smrodu z tym związanego ale pogoda była fantastyczna a wiatr był delikatny i jechało się bardzo przyjemnie. Gdzieś na wale spotkałem to małe stworzonku (którego bym nie zauważył, gdyby nie Aga), które wygrzewało się na drodze rowerowej i miało w ogonie fakt, że kilka cm od niego śmigają rowery. Z początku chciałem ratować biedactwo przesuwając je delikatnie patyczkiem na trawkę ale było mu to ewidentnie nie w smak i próbowało mi odgryźć nogę. Po południu, po obiadku wybraliśmy się w tym samym składzie na rynek wrocławski, gdzie odbywała się impreza Europejskie Smaki. Można było zakosztować potraw z wielu krajów Europy, truskawek z ciekłego azotu, sorbetu z martini, win i piw wszelakich. O mały włos a bylibyśmy posiadaczami flaszki wina z autografem Marka Kondrata ale zabrakło kilku minut. Może jutro Agacie się uda :]

Pozdrawiam i przepraszam za ścianę tekstu. Hołk!

P.S. Sorki za jakość fotki ale trzaskana była telefonem komórkowym.


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Krótkie wycieczki


komentarze
Galen
| 08:12 sobota, 5 czerwca 2010 | linkuj WrocNam jakaś dziwna ta jaszczura. Jak naćpana. Zawsze uważałem takie stwory za bardzo płochliwe a ta wręcz odwrotnie. Może opiła się wody z Odry i jakiś jaszczurze fazy załapała? Co do wina, to myślę że zmienia i to bardzo! :P
WrocNam
| 05:10 sobota, 5 czerwca 2010 | linkuj A jednak nadchodzi ocieplenie klimatu, jeśli po drogach rowerowych poruszają się jaszczury gotowe odgryźć nogę niepokojącym je bikerom ;-)
Ciekawe, czy autograf M. Kondrata zmienia smak wina?
Pozdrawiam
Komentuj

Imię: Zaloguj się · Zarejestruj się!

Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa iasto
Można używać znaczników: [b][/b] i [url=][/url]