Galen prowadzi tutaj blog rowerowy

Galen

Jako, że w weekend czeka mnie

  • DST 40.38km
  • Czas 01:54
  • VAVG 21.25km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 6 marca 2008 | dodano: 06.03.2008

Jako, że w weekend czeka mnie przymusowa absencja rowerowa postanowiłem dziś wstać wcześnie rano i zrobić kilka km zanim będę się musiał wziąć za robotę. Obudziłem się jakoś po 7, a przed 8 kręciłem już korbą. Naszło mnie na odkrywanie nowych terenów. Dotarłem do bardzo fajnych lasów w gminie Miękinia w dolinie Bystrzycy nieopodal mieściny Gałów. Nie miałem czasu, żeby się w nie zapuszczać, więc tylko troszkę się zanurzyłem. Jechało się bardzo zmiennie. Pod wiatr 15km/h, a z wiatrem nawet do 40km/h. Zmieniała się też nawierzchnia z asfaltowej, szutrowej po kocie łby na których mnie nieźle wytłukło. Całą wycieczkę chciałem zamknąć w 2h i udało się bez problemu.
Pozdrawiam!


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Miały być dwie pieczenie

  • DST 20.38km
  • Czas 00:52
  • VAVG 23.52km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 4 marca 2008 | dodano: 04.03.2008

Miały być dwie pieczenie na jednym ogniu - załatwić sprawy w dziekanacie i rozpocząć rowerowy marzec. Udało się tylko to drugie. Wracając z dziekanatu (tu przy okazji nie pozdrawiam Pań z dziekanatu) zahaczyłem jeszcze o Krajka żeby wybadać, czy ma pancerze accent supreme. Nareszcie! Chyba jedyny sklep we Wrocku! Kiedy dojeżdżałem do domu na liczniku było coś ok 15km, więc postanowiłem dokręcić do 20 i pośmigałem bez ładu i składu po okolicy. Pogoda nie rozpieszczała - zimny wiatr, a momentami zmarznięte milimetrowe kuleczki lodu leciały z nieba. Przez cały czas szaro, a więc dorzucam fotkę w tym klimacie. Zrobiła ją Aga jakiś czas temu, a ja się nad nią (fotką) troszkę poznęcałem :]
Pozdrawiam!


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Na uczelnię i z powrotem.

  • DST 16.56km
  • Czas 00:44
  • VAVG 22.58km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Czwartek, 28 lutego 2008 | dodano: 28.02.2008

Na uczelnię i z powrotem. Koszmar! Od kilu dni staram się złapać prowadząca z geologii inżynierskiej i dupa. Brakuje mi tego przeklętego wpisu. Jestem już sporo spóźniony ze zdaniem indexu i czuję, że babka w dziekanacie jak tylko się tam pojawie, będzie mi chciała urwać to i owo.
Jazda rowerem dziś nie należała do najprzyjemniejszych. W stronę centrum miałem wiatr w plecy i chwilowo jechałem nawet 47km/h ale powrót to koszmar! Cisnąłem z całych sił, a mimo to nie przekraczałem 18km/h. Ziiiiimno. Przydały by się rękawiczki z długimi palcami. To chyba na tyle. Jestem zbyt pijamy żeby spłodzić tu coś więcej.

P.S. Pozdrawiam Cię Kochanie! Jeszcze raz wszystkiego naj...! *hic hic*


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Nie miałem czasu na zbyt

  • DST 12.55km
  • Czas 00:28
  • VAVG 26.89km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 26 lutego 2008 | dodano: 26.02.2008

Nie miałem czasu na zbyt wiele. Wyszło słońce i wydawało mi się, że wiatr osłabł. Wrzuciłem na siebie nowy nabytek - koszulkę rowerową wylicytowaną na allegro za całe 14,07 PLN i pokręciłem w stronę lotniska. Wiatr ciągle dawał się we znaki ale parłem do przodu. Dojechałem do Cargo i zrobiłem nawrót. Z wiatrem jechało się już dużo lżej. W drodze powrotnej znalazłem magnetyczny numer boczny jakiejś taksówki. Po przyjściu do domu uzupełniłem siły nowo odkrytym specyfikiem. Nie wiedziałem, że sprzedają napoje energetyczne w tabletkach. Fantastyczny patent na wycieczki i ogromna oszczędność kasy. Kosztuje takie cudo ok 6zł. Po rozrobieniu wszystkich tabletek w wodze wychodzi 4l. Jak dla mnie taniocha, a na pewno da się kupić jakiś Biedronkowy odpowiednik tego Pulsa.
Pozdrawiam energetycznie!


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku

Nie wiem od czego zacząć,

  • DST 112.85km
  • Teren 15.00km
  • Czas 05:26
  • VAVG 20.77km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Niedziela, 24 lutego 2008 | dodano: 24.02.2008

Nie wiem od czego zacząć, wiec chyba zacznę od początku. Ok. 9:35 pojechałem po Agę. Mieliśmy stawić się o 10:30 na ul. Dubois. Byliśmy troszkę wcześniej i trochę się przestraszyliśmy, bo nie było widać nikogo. Po kilku minutkach krążenia zaczęli zjawiać się pierwsi uczestnicy wypadu. Kilka osób się leciusieńko spóźniło. Część nie dojechała wcale (żałujcie Blas i Czesiek i ktoś :P). Po kilku minutkach obrad, dokąd mamy jechać, wykluła się pewna opcja. Prowadzi nas Piotrek w stronę Obornik. Z początku jechaliśmy za Wrocław asfaltami. Po drodze minęliśmy grupę profesjonalistów. Zaczęliśmy się zastanawiać kiedy nas przegonią :] Wyjazd z Wrocka nie obył się bez przygód. Dwójka z naszych niezauważenie opuściła peleton. Jak się okazało po telefonicznych konsultacjach jeden z nich wpadł pod samochód. Na szczęście nic poważnego się nie stało. Czekaliśmy na nich w Paniowicach. W międzyczasie śmignęli wcześniej widziani pro na kolarkach i część na góralach. Kiedy dojechały „zguby” ruszyliśmy dalej. Droga robiła się coraz bardziej pagórkowata. Od czasu do czasu robiliśmy małe postoje w przydrożnych sklepach. Większy odpoczynek zrobiliśmy w Lubnowie czekając przy piwku na Fokusa, który od rana składał rower i później nas gonił. Pożegnaliśmy też jednego z braci scott’owców (sorki ale nie mam pamięci do imion). W uzupełnionym i uszczuplonym za razem składzie ruszyliśmy w stronę. Po drodze Piotrek namówił nas na małe zboczenie z trasy i dojazd do ładnego klasztoru w miejscowości Bagno. Prowadziła tam piaszczysta droga i peleton wyraźnie się rozciągnął. Już na miejscu okazało się, że znów kogoś brakuje. Nieszczęśnik nie wiedział, że w pewnym momencie odbiliśmy w lewo i zjechał drogą na sam dół. Później krążył po okolicy w momencie, kiedy my wypasaliśmy się na trawce i Aśka telefonicznie próbowała Go do nas naprowadzić. Z Bagna ruszyliśmy w drogę powrotną. Nie było ze mną tak źle do momentu, w którym odbiliśmy z ruchliwego asfaltu na mało rozjeżdżone wały. Wtedy dopadł mnie mega kryzys. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie miałem. Z braku jedzenia zrobiło mi się słabo i kręciło masakrycznie w głowie. Zmniejszyliśmy więc tempo i robiliśmy małe przerwy. Tłuczenie się tymi wałami przez kilka km znacznie obniżyło średnią naszego wypadu. Ja z metra na metr byłem coraz słabszy. Kiedy dotarliśmy już do asfaltu ekipa pomknęła, a ja nadal miękłem. Musiałem zrobić sobie małą przerwę. Siadłem w rowie i zacząłem sapać :] Została ze mną Aga (po której nie było widać prawie w ogóle zmęczenia). Po chwili zawróciła jeszcze mała grupka zaniepokojona moim wygrzewaniem trawy w rowie. Zrobiło mi się strasznie wstyd. Przypomniało mi się, że mam jeszcze słodką herbatę w termosie. Czym prędzej spożyłem całą zawartość i na rower! Nie sądziłem, że efekty tego „doładowania” będą aż tak duże. Poczułem znowu siły i jazda! W Lasku Osobowickim ja, Aga i Jeden_z_Braci podziękowaliśmy i pożegnaliśmy się z reszta, która ruszyła w las w celu rozpalenia ognia i skonsumowania kiełbasek. My nie mieliśmy już czasu na kiełbaski, a szkoda. Pod mostem Milenijnym odbiłem już w stronę domciu. Doczłapałem się w końcu i wlazłem z całym majdanem do pokoju. Nie miałem już siły zanieść gratów do mojej kanciapki rowerowej. Mama poratowała mnie schaboszczakiem z ziemniaczkami. Było mi mało więc wtrząchnąłem jeszcze kanapki i ok. 13 michałków. Po „obiedzie” nadszedł czas się wypluskać. Wlazłem do wanny i zasnąłem :D

Mam nadzieję, że komuś udało się przebrnąć przez tą „ścianę tekstu”. Pozdrawiam serdecznie wszystkich uczestników wyprawy i tych, którzy tu zaglądają.

Na koniec mały bilansik zysków i strat:
- straty: maaasa kalorii, naskórek na jądrach
- zyski: spaliłem maaasę kalorii, zwiedziłem super tereny, poznałem fantastycznych ludzi, trzasnąłem setę

Trasa skopiowana od Agi:
Wrocław -> Wrocław Świniary -> Szewce (tam odbicie z drogi głównej) -> Paniowice -> Kotowice -> Raków -> Uraz -> Lubnów -> Oborniki Śląskie -> Rościsławice -> Wielka Lipa -> Bagno. Powrót bardzo podobny.


Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku, Długie wycieczki

Wiatr, wiatr, wiatr! Wiało koszmarnie.

  • DST 25.55km
  • Teren 15.55km
  • Czas 01:35
  • VAVG 16.14km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Sobota, 23 lutego 2008 | dodano: 23.02.2008

Wiatr, wiatr, wiatr! Wiało koszmarnie. Momentami były tak silne podmuchy, że prawie mnie wywróciło z rowerem. Dziś to znów ja wymyślałem trasę. O dziwo obyło się bez błądzenia. Po spotkaniu z Agą pokręciliśmy razem na Estakadę -> Na Ostatnim Groszu -> most Milenijny -> wałami w stronę lasku Rędzińskiego -> do Lasku Osobowickiego. Byliśmy tam po raz pierwszy, więc kręciliśmy się zwiedzając. Muszę przyznać, że fantastyczny jest ten lasek. Dobry do treningów zarówno rowerowych jak i biegowych. Dziś było tam miejscami troszkę błota ale jeździło się bardzo przyjemnie. Odkryliśmy wyznaczoną przez kogoś pętle prowadzącą przez większość lasku. Oznaczona jest bardzo wyraźnie białymi strzałkami. Całość liczy chyba ok 3km. Zrobiliśmy parę rundek i udaliśmy się na zwiedzanie górki. Okazało się, że to pozostałości po grodzie, w którym downhill'owcy zrobili sobie tor. Sądząc po jego stanie już dawno nikt tamtędy nie zjeżdżał. Do domku wróciliśmy tą sama drogą. To chyba na tyle... :]
Pozdrawiam!


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Rano paskudnie. Dopiero

  • DST 50.68km
  • Czas 02:33
  • VAVG 19.87km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Środa, 20 lutego 2008 | dodano: 20.02.2008

Rano paskudnie. Dopiero po południu wyszło słońce. Około 13:00 wybraliśmy się z Agą na małe rowerowanie. Nie było już czasu na wyprawę w okolice Trzebnicy, więc z braku pomysłów zrobiliśmy małe TurDeWały (© by Blase), a później Trestno i Blizanowie. Było by fantastycznie, gdyby nie… Miałem małe zakusy na górkę „Kilimandżaro”. Nigdy wcześniej na nią nie wjeżdżałem. Wjazd nie stanowił problemu. Gorzej było ze zjazdem. Tuż przed końcem górki postanowiłem wyskoczyć z małej hopki (którą Aga nazwała później „mamucim bobkiem”). No i… Wyskoczyłem! Jednak lot nie trwał długo. Grawitacja przyciągnęła mnie dość solidnie do ziemi. Zrobiłem otb i wyrżnąłem łbem o ziemię. Połamałem daszek kasku, porysowałem okulary, zdarłem trochę ryja i wybiłem/złamałem palec (jutro prześwietlenie). Poza tymi „przygodami” było bardzo miło. Na śluzie za Blizanowicami zrobiliśmy sobie pikniczek – herbatka i maślane bułeczki z nutellą. Po posiłku powrót. Na pl. Grunwaldzkim każde z nas pokręciło w swoją stronę. Już prawie pod samym domkiem dobiłem się jeszcze glebą na lewy bok. Nie zdążyłem się wypiąć z spd. Zdarłem siodełko, pedały i róg na kierownicy… Shit happens.


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Miało być ciepło i słonecznie.

  • DST 89.22km
  • Teren 50.00km
  • Czas 04:53
  • VAVG 18.27km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Poniedziałek, 11 lutego 2008 | dodano: 11.02.2008

Miało być ciepło i słonecznie. Zamiast tego chmury i chłód. Aga przywiozła dość niepokojące wieści. Termometr na Estakadzie wskazywał zaledwie 1.8*C. Ubraliśmy na siebie po kilka warstw i w drogę! W momencie, kiedy to ja zacząłem prowadzić cala wycieczkę, jak zwykle zgubiliśmy sie :] Nie pomogła nawet moja super-hiper-turbo-mega-kul-odręczna mapka. Wjechaliśmy w lasy w poszukiwaniu "Leśnego Młyna". Nie znaleźliśmy nic, co by nawet przypominało młyn. Było za to sporo błota. W lesie, jak to w lesie, sporo dróg przeciwpożarowych. Która tu wybrać? Postanowiliśmy jechać wzdłuż trakcji elektrycznej - przecież musi prowadzić do jakiejś cywilizacji? Gdy wyjechaliśmy już z lasu okazało sie, ze jesteśmy dalej niż mieliśmy być. Miejscowy robotnik i 2 babuszki (które stwierdziły, ze mamy "za liche buty jak na takie błoto" - co maja buty do jazdy rowerem?) wskazali nam skrót przez polno-leśne drogi. Gdy wyjechaliśmy już na asfalt zaczęło sie nadrabianie tempa, bo było już późno, a do domciu jeszcze kawałek. Tuz przed zachodem słońca na niebie pokazało się słonce, które cały dzień chowało sie przed nami. Gdy dojechaliśmy do domu bylem ledwo żywy. Jeszcze nigdy w życiu nie bolały mnie od roweru poślady :] (i nie mówię tu o miejscu obitym od siodełka). Może to "wina" wysokiej kadencji, którą staram sie utrzymywać w granicach 90-100obr/min.? Teraz leżę, stękam i zajadam pączki - jakoś trzeba uzupełnić te spalone 3000 kalorii?

Pozdrawiam!

P.S. Nie udało mi się już dziś dokręcić sety :(

Trasa przebiegała jakoś tak:
ND -> Estakada -> Most Milenijny -> wzdłuż Odry do śluzy Bartoszowickiej -> jaz Opatowicki -> śluza Opatowice -> szlakiem Odry przez Trestno i Blizanowice do Kotowic -> laskiem do Czernicy -> Wojnowice -> Chrząstawa Mała i Wielka -> lasek -> lasek -> lasek -> żadnego Leśnego Młyna -> lasek -> lasek -> Krzeczyno -> Piszkawa -> Oleśniczka -> Kątna -> Brzezia Łąka -> Pietrzykowicie -> Śliwice -> Kiełczów -> Psie Pole -> plac Kromera -> wzdłuż Odry do Mostu Milenijnego -> Estakada -> ND


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Odprowadziłem dziś Agę

  • DST 27.38km
  • Czas 01:17
  • VAVG 21.34km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Piątek, 8 lutego 2008 | dodano: 08.02.2008

Odprowadziłem dziś Agę na dworzec PKS. Pojechała na weekend do Babci. Wyciągnąłem swój rower z Jej kanciapy i podryfowałem do domciu. Jechało sie dziwacznie, bo znowu zapomniałem ubrać buty SPD i ślizgałem się po pedałach. Po powrocie do domu było jeszcze trochę słońca, wiec postanowiłem zrzucić "cywilne" ciuszki, ubrać się w "obcisłości" i pokręcić godzinkę. Zrobiłem sobie traskę: ND -> Decathlon. Wracając natknąłem się na mega korek. Kierowcy stali, a jak jechali, to 5km/h. Zacząłem więc śmigać poboczem ale było tam koszmarne błoto, wiec przerzuciłem się na oś jezdni. Czułem się troszkę jak kurier rowerowy. Wszyscy stali, a ja uprawiałem slalomik ciskając dookoła błoto oderwane z oponek. Po powrocie do domu gorące kakao i nauka geochemii...

Tak zupełnie z innej beczki. Odkryliśmy ostatnio z Aga fantastyczny serwis do planowania tras wypraw rowerowych, zwie sie Bikely. W ramach testu wklikaliśmy sobie fragment trasy Suwałki -> Klaipeda -> Riga -> Tallinn -> Wilno -> Suwałki. To nasze tegoroczne plany wakacyjne! Już nie mogę się doczekać...!


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku

Dziś ładne słonko, więc porwałem

  • DST 26.62km
  • Czas 01:31
  • VAVG 17.55km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze
Wtorek, 5 lutego 2008 | dodano: 05.02.2008

Dziś ładne słonko, więc porwałem swoje Słonko i popędziliśmy na rowerzaki. Po raz pierwszy razem w tym roku. Brakowało mi tego. Pogoda dopisywała, tylko po zachodzie zrobiło sie chłodnawo. Zrobiliśmy sobie traskę spokojnym tempem: ND -> Estakada -> Na ostatnim groszu -> Kozanów -> Pilczyce. Z powrotem tak samo, tylko przez park. Wiewiórek nie było :) Odwiedziliśmy jeszcze mój dom i pomknęliśmy przez miasto do centrum do Agi. Teraz siedzimy w domu i spijamy się "szampanem" z Biedronki :]
Pozdrawiam!


Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku