Październik, 2007
Dystans całkowity: | 466.41 km (w terenie 60.00 km; 12.86%) |
Czas w ruchu: | 23:52 |
Średnia prędkość: | 19.54 km/h |
Liczba aktywności: | 11 |
Średnio na aktywność: | 42.40 km i 2h 10m |
Więcej statystyk |
Z rana wybrałem się na Cmentarz
-
DST
9.25km
-
Czas
00:26
-
VAVG
21.35km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rana wybrałem się na Cmentarz Osobowicki. Z domciu na Estakadę, a później już prościutko drogą rowerową na Most Milenijny i na Cmentarz. Na samym moście w kierunku Cmentarza korek na 102. Zaraz za zjazdem z mostu (tuż koło bocznego wejścia na cmentarz) zobaczyłem zaparkowany na drodze rowerowej radiowóz. Podszedłem więc do stojących obok policjantów i się zaczęło:
(Ja): Dzień dobry. A ładny to przykład Panowie dajecie parkując na drodze rowerowej?
(Policjant): Jakiś problem?!
(Ja): No... Stoicie na drodze rowerowej...?
(Policjant): Jakiś problem?!
(Ja): A chce Pan usłyszeć prawdę?
(Policjant): [chwila zastanowienia] Jakiś problem?!
Machnąłem ręką i pojechałem
Komentować chyba nie trzeba. Dramat.
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Z rana do Agi.
-
DST
61.44km
-
Teren
23.00km
-
Czas
03:03
-
VAVG
20.14km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rana do Agi. O 9:00 start wyprawy. Przebieg trasy (wypisane miejscowości) oraz mini mapka naszkicowana na karteczkach i sklejona taśma - można jechać! Z początku szło całkiem niezłe. Przejazd przez miasto -> Psie Pole -> Kielczów. Tutaj zaczyna się błądzenie. Nie mogłem znaleźć Starego Mirkowa. Wylądowaliśmy gdzieś w okolicy Mirkowa i następnie (tez błądząc) dojechaliśmy do Długołęki. Tam pod Selgrosem wstąpiliśmy na szejka do McShita. Następnie wjechaliśmy w las i błądząc po nim (swoją drogą wyglądał naprawdę super mimo nieciekawej aury, ale fotek nie ma bo nie naładowałem aku) wyjechaliśmy w Bykowie. Skierowaliśmy się "na czuja" w kierunku Wrocławia. Ugrzązneliśmy w polnym błocie na wysokości miejscowości Kamień. Z Kamienia zostaliśmy już pokierowani na Piecowice i Kielczów, a później do domciu Agi. Na wysokości Mostu Warszawskiego jakiś debil o mało nie rozjechał Agi na zielonym świetle na drodze rowerowej. Skończyło się na ostrym hamowaniu i pisku opon. Dobrze, że chociaż przeprosił, ale strachu się najadłem masę...
Wieczorkiem wróciłem jeszcze od Agi do siebie na ND, gdzie na wysokości ul. Nowodworskiej doszło do koszmarnego wypadku. Osobowa Toyota wpakowała się prosto pod autobus Volvo (linii 149). Autobus utkwił w betonowym plocie, a z osobówki nie zostało totalnie nic. Coś strasznego... Tutaj kilka fotek.
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Dzisiejszy odcinek BikeLog'a
-
DST
61.23km
-
Teren
7.00km
-
Czas
03:33
-
VAVG
17.25km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dzisiejszy odcinek BikeLog'a sponsorują literka W (jak wolno) oraz zwierzątka: orzeł, zając i baranek.
Kolejny W-F. Rano przed 9 smignąłem do Agi po aparat fotograficzny. Zaraz po wyjściu z domu złapał mnie deszcz. Po pewnym czasie, gdy stwierdziłem, że moknę coraz bardziej wydobyłem z plecaka kurtkę. Ubrałem. Przestało padać :] Dojeżdżając do ul. Jedności Narodowej wywinąłem orla na śliskiej szynie tramwajowej. Obrysowałem porządnie róg, spd i obtłukłem zadek. Następnie przekręciłem przez miasto i dojechałem do Ronda. Tam jak zwykle musztra i ruuuszylismy. Na początku przez miasto, później trasą Cześka, czyli Trestno -> Blizanowice. Tam zwiedzaliśmy Kościółek. Kolejne kilometry doprowadziły nas do Czarnej Łachy. Na Łasze (tak to sie chyba odmienia) piknik. Przesadnie długi. Grubo ponad 30min. - myślałem już, ze przymarznę do ławki. Powrót tą samą drogą. Za Trestnem ja i kolega, pożegnaliśmy się z "Dziadkiem" i pomknęliśmy własnym tempem. Fajnie było się troszku pościgać. Rozdzieliliśmy się na wysokości Niskich Łśk. Stamtąd udałem się drogami rowerowymi przez Ziębicką -> Hallera -> Klecińska -> prosto do domciu. To chyba na tyle... Idę spać, bo rano czeka mnie rowerowanie z moją Najukochańszą! Dobranoc!
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Dziś na Uniwerku godziny
-
DST
29.49km
-
Czas
01:31
-
VAVG
19.44km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś na Uniwerku godziny dziekańskie. Trzeba było wykorzystać wole od zajęć, więc zabawiłem sie MacGyver'a i skleciłem rano licznik, bo mam już dość obliczania odległości przeliczając z mapy. Połączyłem cudo techniki tajwańskiej manufaktury (shark) i kable oraz czujnik z resztek Sigmy i pojechałem do Agi. Test wyszedł raczej pozytywnie tzn. licznik dobrze przelicza dystans ale mam wrażenie, że pokazuje troszkę za wysoka prędkość aktualna.
Później troszkę odprowadziłem Agatkę na PWr i śmignąłem okrężna drogą w kierunku domciu. Trasa wyglądała jakoś tak: waly Odry -> Most Warszawski - Leclerc - Osobowice - Most Milenijny - Estakada - Klecińska - Park Grabiszyński - walami Ślezy za cmentarzem aż do Nowego Dworu. Woda w Ślezy praktycznie stoi w miejscu, jest jakaś taka zamulona i zarośnięta - przypomina raczej wydłużona kałużę. Pogoda kiepska. Rano troszkę słońca, później zimny wiatr i szaro. Po drodze żadnych przygód. Widziałem tylko na Moście Milenijnym jakiegoś dziwaka. kręcił w krótkich spodenkach przy temp 6.1 *C, a na twarzy miał google narciarskie :D
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Dziś o 20:00 Było umówione
-
DST
39.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
01:43
-
VAVG
22.72km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś o 20:00 Było umówione spotkanie członków FR. Na miejscu, czyli na Moście Milenijnym pojawił się tylko argusiol. Odczekaliśmy 5 minutek i korzystając z cudownego tworu myśli inżynieryjnej, czyli halogena-samoróbki (c) by argusiol, udaliśmy się do Lasku Osobowiskiego. Przed wjazdem na wał zrobiłem sobie mały skrót przez trawnik i wpadłem w dziurę przeznaczona chyba na posadzenie drzewka. Nie zdążyłem się wypiąć z SPD i sie wyglebałem. Na szczęście było mięciutko :) W samym już lasku panowały egipskie ciemności, żywej duszy, cisza i spokój. Słychać tylko "mlaskanie" blotka i liści pod kołami. Pokręciliśmy się po lasku, aż wylądowaliśmy w okolicy Milenijnego. Stamtąd udaliśmy się wałem w stronę Leclerc'a. Dalej walami do Mostu Warszawskiego, przez Jaz Bartoszowicki (tutaj zostawiłem okularki, po które się musiałem wrócić) do Zoo. Następnie na pl. Grunwaldzki wzdłuż Odry (tam pożegnałem się z argusiolem). Samotnie już przez pl. Dominikański, pl. Jana Pawła II, Legnicką i Strzegomską prosto do domciu :) Wypad bardzo udany. Temperatura super! Ani troszkę nie zmarzłem.
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Tak co by zupełnie nie zwarzywieć
-
DST
21.00km
-
Czas
00:53
-
VAVG
23.77km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Tak co by zupełnie nie zwarzywieć wybrałem się po wykładach na mała przejażdżkę: ND - Kuźniki - Popowice - Maślice - Popowice - Kosmos - ND. żadnych rewelacji. Pogoda super, tylko wietrzyk troszkę hamował.
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Nie chciało mi się dziś
-
DST
54.00km
-
Teren
15.00km
-
Czas
03:02
-
VAVG
17.80km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Nie chciało mi się dziś rano wstawać. Spodziewałem się szarówki, mgły i deszczu. Kiedy wyjrzałem za okno zamurowało mnie... Super pogoda! Od razu pomyślałem, że fajnie będzie dziś na wf’ie pośmigać troszku. No i znowu nagła zmiana humoru. Do zaspanego jeszcze mózgu doszła myśl, że Agi dziś ze mną nie będzie, bo leży w łóżeczku i smarka (Zdrowiej szybko Kochanie!).
Zrobiłem sobie kanapki z nutella, przeraźliwie słodką herbatę i wrzuciłem pompkę do plecaka. Wcisnąłem na siebie nową koszulkę termoaktywna (miałem zamiar ją przetestować), wyciągnąłem rower z kanciapy i w drogę...
Mimo dość mocnego słońca było zimno jak cholera. Kilka metrów szybszego tempa i było już w sam raz. Na miejsce dojechałem troszeczkę przed czasem. Po 15 min. zjawił się "dziadek" i po dokonaniu formalności (lista obecności) wyruszyliśmy. Celem wycieczki było Jeziorko Dziewicze. Na wysokości Śluzy Bartoszowickiej nastąpiła zmiana planów (ze względu na błoto). Nowy cel - Dobrzykowice, dom Kargula i Pawlaka (shit, bylem tam kilka dni wcześniej z Agą). Dziś zostałem mianowany przez "dziadka" Jego pomocnikiem. Miałem zamykać peleton. Robota kijowa na maxa. Jedzie się na samiusieńkim końcu za największymi maruderami. Jedyny plus tego wszystkiego, to fakt, że mogłem sobie spokojnie pstrykać fotki. Jedną nawet tak długo kadrowałem, że wycieczka zniknęła mi z oczu na granicy lasku. Nadrobiłem szybko dystans do lasku, wjechałem w gąszcz i... Dupa zbita. Trzy drogi. Każda w innym kierunku. Nikogo nie widać i nikogo nie słychać, no to nacisnąłem mocniej na pedały i posprintowałem. Ścieżką w dol, 200m i nic... Nawrót i w lewo. 200m i nic. Zacząłem się już denerwować, ale na szczęście do 3 razy sztuka :] Później jechaliśmy już asfaltami aż do Dobrzykowic. Tam zawitaliśmy do gospodarza mieszkającego w domu Kargula. Wpisaliśmy się do księgi pamiątkowej, zjadłem kanapkę, napiłem się herbatki i w drogę! Tempo jak zwykle powoooooolne, ale o dziwo nie zmarzłem dziś aż tak bardzo. Oczywiście przy takiej jeździe nie miałem jak obiektywnie ocenić właściwości mojego nowego nabytku. Po Dobrzykowicach pokręciliśmy w kierunku Nadolic Wielkich. Znajduje się tam tzw. Park Pokoju, który w rzeczywistości jest niemieckim cmentarzem żołnierzy wermachtu. Niemcy jakiś czas temu poprosili o miejsce, gdzie mogli by pochować swoich poległych. W zamian za to utrzymują cmentarz (swoją drogą w idealnym stanie - ordnung must sein), wybudowali drogę we wsi, plac zabaw dla dzieciaków i coś tam jeszcze :) Na cmentarzu "dziadek" poopowiadał nam troszkę o historii i zebraliśmy poślady w dalszą drogę. W sumie to kierowaliśmy się już na Wrocław, przez Kamieniec Wrocławski. Wylądowaliśmy na śluzie (chyba) Opatowickiej. Tam pożegnałem resztę uczestników i "dziadka" i co sił w nogach pognałem do domciu wziąć prysznic i do Agatki. W sumie w drodze na ND pobiłem chyba rekord (bo już mi tęsknota strasznie doskwierała), ale pewien nie jestem, bo w roztargnieniu zapomniałem w domu wyłączyć stoper.
Poniżej kilka fotek z wypadu. Miłego oglądania :]
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Z rana przetoczyłem się rowerkiem
-
DST
53.00km
-
Czas
02:24
-
VAVG
22.08km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Z rana przetoczyłem się rowerkiem na Uni. Po zakończeniu zajęć odebrałem Agę z PWr i wyruszyliśmy sobie na mała wycieczkę. Trasa przebiegała tak: Centrum - wały Odry - Most Swojczycki - Swojczycka - Wilczycka - Kąty - Kielczówek - Dobrzykowice (dom Kargula i Pawlaka) - Wrocławska - Strachocińska - Swojczycka - wały Odry (przy moście Bartoszowickim i Jazzie Opatowickim) - ZOO - pl. Grunwaldzki - Centrum. Pogoda podczas wycieczki dopisała. Wiał tylko lekki wiaterek roznosząc babie lato.
Poniżej kilka fotek z wypadu (Aga, tablica pamiątkowa, dom Samych Swoich, Ja):
Poznym wieczorem wrocilem do domciu. W sumie nakrecilem 53km.
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku
Dziś zupełnie nic szczególnego.
-
DST
35.00km
-
Czas
01:36
-
VAVG
21.88km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Dziś zupełnie nic szczególnego. Rano pojechałem do Agi zawieźć Jej czapeczkę, potem pojechałem na Uni. Z Uni po zajęciach do Agi, a następnie do domciu na ND. Z ND wieczorkiem na PWr. Bylem pol h przed czasem więc pokręciłem się troszkę po wałach w okolicy Zoo. Pod koniec dnia wróciłem od Agi do domciu na ND. Teraz prysznic i jakieś papu...
Kategoria Kręcenie korbą po Wrocku
Ranek zaczął się od wyczekiwania
-
DST
77.00km
-
Czas
04:08
-
VAVG
18.63km/h
-
Aktywność Jazda na rowerze
Ranek zaczął się od wyczekiwania na Agatkę. Przyjechała szybciutko. Przebijała się przez gęstą mgłę, przez co cały Jej polar, okulary i kask pokrywała malusieńka rosa. Wyruszyliśmy ok 9:20 w kierunku Ronda. Po ok. 20 min byliśmy na miejscu. O 10 miała być zbiórka ludzi i prowadzącego zajęcia z wf'u (turystyka rowerowa na UWr). Do momentu zbiorki zdarzyłem troszkę zmarznąć. Podpisaliśmy listę obecności i "dziadek" (78letki prowadzący zajęcia mgr Władyka) poprowadził wycieczkę. Trasa prowadziła mniej więcej tak: Rondo -> Ołtaszyn -> Karwiany -> Szukalice -> Galowice -> Wilczków -> Jaksonów -> Węgry -> Bogunów -> Żerniki Wlk. -> Żórawina -> Suchy Dwór -> Biestrzyków -> Ołtaszyn -> Dworzec Główny -> pl. Dominikański -> Ostrów Tumski -> Domek Agi -> Nowy Dwór.
Poza dojazdem na i z miejsca zbiorki tempo bylo żółwie. "Dziadek" często robił przerwy, żeby opowiedzieć nam jakaś historię o danym miejscu. Mówił ciekawie, ale dłuższe przerwy powodowały, że zaczynałem marznąc. Na tempo wpływały również predyspozycje niektórych uczestników wypadu. Prawdę powiedziawszy spodziewałem się odrobiny dynamizmu, po tym jak w zeszłym semestrze uczestniczyłem "na doczepkę" w zajęciach z mgr Osóbka na PWr.
Poniżej kilka fotek z wypadu:
Kategoria Krótkie wycieczki, Kręcenie korbą po Wrocku